Motywacja do odchudzania to ważny element całego procesu. Bardzo często wśród moich podopiecznych spotykam się z tym, że do redukcji zbędnych kilogramów zmotywowała ich wizja lepszego wyglądu, a co za tym idzie łatwiejszego życia. Dzisiaj chciałabym Was uświadomić, że zgubienie kilku kilogramów nie rozwiąże Waszych problemów, jeśli nic z nimi nie zrobicie!
Wydaje nam się, że bycie szczupłym załatwia wszystko. Dla osób z nadwagą szczupłość stwarza iluzję bezproblemowego życia. Tak jakby trudności w życiu miały tylko osoby borykające się z nadprogramowymi kilogramami. No niestety, nie jest to takie proste, a w tę pułapkę wpada całkiem spora liczba osób.
Dlaczego wierzymy, że odchudzanie zmieni nasze życie?
W zasadzie zaczyna się to już w dzieciństwie. Dzieci bardzo szybko łapią schemat, że ładne i szczupłe osoby są tymi atrakcyjnymi, wszyscy je lubią, więc jest im łatwiej w życiu. Dzieci z nadwagą są często szykanowane, obrażane i uznawane za “gorsze”. Swoje 5 groszy dokładają także rodzice, którzy choć kochają swoje dzieci, to często zamiast skupiać się na ich wspieraniu, krytykują i porównują je z rówieśnikami.
Hasła typu “zapłacę Ci za każdy zgubiony kilogram“, “jak będziesz grubsza/y, to nikt Cię nie zechce“, “jak schudniesz, to będę Ci mogła kupować rzeczy w sklepach dla dzieci” na pewno nie pomagają z samoakceptacją. W efekcie odchudzanie staje się celem życiowym takiego dziecka, a potem i dorosłego. Dorastamy z przekonaniem, że jeśli schudniemy wszystkie problemy się rozwiążą, bo taki sygnał wysyłało nam nasze otoczenie.
Dlaczego odchudzanie może stać się błędnym kołem?
Ten post kieruję bardziej do osób, które mają problemy z samoakceptacją lub podobne problemy, nie do końca związane ze zdrowiem. Często traktujemy odchudzanie jak magiczny sposób na to, by nasze życie było lepsze, a gdzieś głęboko skrywamy przyczynę naszego nieszczęścia. Natomiast bez rozwiązania przyczyny zamiast skutków problemu, problem będzie z nami cały czas, nieważne czy w odchudzonej wersji czy też pełniejszej.
Opowiem Wam pewną historię…
Dagmara* od dzieciństwa miała nadwagę. Rówieśnicy dawali jej odczuć, że jest mniej atrakcyjna niż inne koleżanki, a rodzice (zwłaszcza mama) często zwracali jej uwagę na dodatkowe kilogramy, motywując ją negatywnymi zdaniami. Dagmara wzrastała w przeświadczeniu, że jest gorsza od rówieśników i na nic nie zasługuje. Za wszystko winiła swoją tuszę, więc z nią postanowiła się rozprawić.
Słodycze były jednak jej jedynym przyjacielem. Gdy wracała po ciężkim dniu w szkole, jedyne o czym marzyła, to zjeść tabliczkę czekolady i choć na chwilę poczuć się dobrze. Któregoś dnia, gdy mama znów zwróciła jej uwagę, że gdyby była szczuplejsza, chłopcy by się za nią oglądali, postanowiła, że nie będzie nic jadła. Wiedziała, że winne jest jedzenie, więc na nie skierowała swoją złość.
Pierwsza przygoda z odchudzaniem
Czytała wszystkie gazety o dietach, przeglądała różne blogi i trafiła na portale pro ANA**. Znalazła jadłospis, który wrzuciła jedna z dziewczyn, opiewający na 300 kcal. Postanowiła od niego zacząć. W jej nowym menu miały dominować jabłka. Przez pierwszych kilka godzin radziła sobie świetnie, ale gdy wróciła do domu, była tak głodna, że musiała szybko coś zjeść. Rzuciła się więc na lodówkę i jadła wszystko po kolei.
Wieczorem złapały ją wyrzuty sumienia oraz zaczęła być na siebie zła. Utwierdziła się w przekonaniu, że jest beznadziejna i poszła do sklepu po kolejną czekoladę na poprawę nastroju. Od tego wydarzenia minęło kilka lat i Dagmara stała się kobietą. Uznała, że czas wziąć się za siebie i iść do dietetyka, bo faktycznie nie znajdzie już żadnego faceta i mama będzie miała rację.
Odchudzanie u dietetyka
Dietetyk ułożył jej dietę, zaczęła się do niej stosować i już po pierwszym miesiącu miała rezultaty, które zaczęli dostrzegać wszyscy dookoła. Jednak dla kobiety to wciąż było za mało. Czekała na ten moment, w który w końcu przyjdzie to wyczekiwane “szczęście”. Po pół roku patrzyła w lustro i nie poznawała siebie. Była szczuplejsza o 15 kg i wciąż siebie nie lubiła. Czuła w sercu jakąś pustkę i rozczarowanie.
Schudła i nic się nie zmieniło. Nadal była tą samą, beznadziejną Dagusią. Wieczorem poszła do sklepu i kupiła tabliczkę czekolady. Marzyła od niej od początku odchudzania. Z każdym kęsem jej ciało wypełniał błogi spokój. Uwielbiała ten stan. Dzień po dniu zaczęła wracać do starych nawyków. W efekcie kilogramy wróciły i to z nawiązka. Była coraz bardziej nieszczęśliwa, gdyż do jej emocji dołączyła gorycz, że odchudzanie nic nie zmieniło. Poddała się.
Od czego zacząć odchudzanie?
Przykra historia, prawda? Jeśli Dagmara wydała się Wam bliska, to znak, że powinniście teraz uważnie przeczytać ten akapit. Odchudzanie w takiej historii jak historia Dagmary, powinno się zacząć od wizyty u psychodietetyka lub psychologa. Dlatego, że w tej sytuacji nadwaga oczywiście była problemem, ale kluczowe było wyprostowanie spraw w związku z psychiką dziewczyny.
Jeśli nie ma w głowie pojemności na zajmowanie się dietą, bo zajmują ją inne problemy, to takie odchudzanie nigdy nie przebiegnie prawidłowo. Nie o to chodzi, żeby traktować je jak magiczny sposób na cudowne życie. To, co należałoby zrobić, to przede wszystkim “uprzątnąć” głowę Dagmary i wzmocnić jej samoocenę. Ważne jest też, aby dziewczyna nauczyła się stawiać innym granice i zakończyła toksyczne relacje. Oprócz tego powinna zbadać swoje ciało i upewnić się, że nie ma żadnych chorób utrudniających odchudzanie.
Jeśli chciałaby schudnąć, to powinna przygotować swoją głowę na to, że jej ciało się zmieni. Dlatego odchudzanie powinno być stopniowe i polegać na powolnej zmianie nawyków, które sprawiały, że Dagmara tyła. Może zauważyliście, że Dagmara miała problem z zajadaniem emocji? W związku z tym należałoby też ją nauczyć radzić sobie ze swoimi emocjami. Dopiero po całej tej pracy, odchudzanie byłoby owocne.
Czy każdy powinien się odchudzać?
Równie dobrze mogłabym zapytać czy każdy powinien mieć włosy koloru blond. I tu i tu odpowiedzieć brzmi…NIE! Nie każdy powinien się odchudzać, ale niestety statystyki pokazują, że większość kobiet przynajmniej raz w życiu próbowała zmniejszyć swoją masę ciała. Żyjemy w czasach, gdy oczekuje się prostych i szybkich rozwiązań. Łatwiej więc obwinić swoją masę ciała o swoje niepowodzenie niż rozłożyć problem na czynniki pierwsze.
Znalezienie przyczyny problemu jest najważniejszym etapem odchudzania. W innym przypadku będzie to kolejne błędne koło, które doprowadza do obniżonego nastroju. Aby tak się nie stało, warto w takiej sytuacji skorzystać z porady specjalisty. Każda przygoda z efektem jo-jo sprawia, że schudnąć jej coraz trudniej. Pamiętajcie, że silni są ci, którzy proszą o pomoc 🙂
I jak Wam się podobał taki post? 🙂
Dajcie znać czy pisać takich więcej!
*imię bohaterki zmienione
**portale zachęcające do anoreksji.
A jeśli chcecie być na bieżąco z moimi postami, zapraszam serdecznie do zapisania się na newsletter. Dodatkowo otrzymacie e-book z 10 przepisami dla zabieganych!