Czas wakacji to taki specyficzny czas, kiedy to niby nasze obowiązki się nie zmieniają, ale jednak jest jakoś inaczej. Jednocześnie chce się więcej i mniej. Jak to możliwe? Chodzi o to, że po prostu chce się więcej korzystać z życia, pogody, natury, a mniej skupiać na obowiązkach, pracy i ogólnych “powinnościach”. Jak w tym okresie nie zaprzepaścić swojej pracy nad zdrowiem i ładną figurą? Wszystko zaplanować!
Dlaczego dobra organizacja jest tak ważna?
Od zawsze lubiłam dobrą organizację. Żeby wszystko było poukładane, następowało po sobie, a różne zadania z góry określone. Może Was to zaskoczy, a może nie, ale nie da się być na jakiejkolwiek diecie bez dobrej organizacji. Gdy jesteście na przykład na diecie redukującej, kalendarz/planner/organizer/notes to Wasz przyjaciel. Bez dobrego systemu nie zapanujecie nad wprowadzeniem zmian nawyków.
Oczywiście na początku wszystko pójdzie gładko, ale po paru dniach pojawią się komplikacje – np. różne zobowiązania zajmą więcej czasu niż powinny, nie będzie już chwili na przygotowanie posiłku, gdy nagle głód zaatakuje – podejmiemy szybką decyzję o zamówieniu jedzenia “na wynos”. Poczujecie wyrzuty sumienia, potem stwierdzicie, że wszystko zaprzepaszczone i nie ma co już się starać i wrócicie do starych nawyków – trochę takie błędne koło.
By zachować wszystkie swoje ustalone zasady będą potrzebne Wam: kartka, coś do pisania i godzina skupienia raz w tygodniu. Początkowo planowanie diety może Wam zająć trochę więcej czasu, ale im dłużej będziecie to robić, tym większej wprawy nabierzecie.
Co zatem warto zaplanować?
Przede wszystkim liczbę posiłków każdego dnia w danym tygodniu. Otwórzcie swój kalendarz i sprawdźcie jak wygląda Wasz tydzień, w jakich godzinach pracujecie, w jakich macie spotkania, zajęcia i inne zobowiązania. Wpiszcie sobie 4-5 posiłków w ciągu dnia i się tego trzymajcie – tak jakbyście się właśnie ze sobą umówili na posiłek. Jeśli akurat chcecie połączyć spotkanie towarzyskie z posiłkiem – zróbcie to, ale zaplanujcie! Tak, by był to świadomy posiłek. Ustalcie sobie nawet co zjecie, w jakiej knajpie, by potem nie poszukiwać godzinami godnej knajpy, by w efekcie wylądować w restauracji fast food, gdy z głodu już kiszki Wam marsza grają. Poza tym nie wiem jak Wy, ale ja gdy jestem strasznie głodna, to robię się naraz marudna, zła i wybredna. A to połączenie nigdy mi nie służy przy wyborze tego co zjem 😉
Po drugie, gdy już ustalicie, które posiłki jecie, bądź szykujecie w domu, zróbcie jadłospis i listę zakupów. Sprawdźcie co już macie w domu, tak by część z tych produktów wykorzystać i zrobić dzięki temu mniejsze zakupy. Poza tym z lista zakupy trwają 2x krócej, gdyż wiecie po co przyszliście i czego macie unikać 😉 Możecie sobie nawet zrobić spis, zwłaszcza produktów z krótką datą przydatności, tak aby potem łatwiej było Wam wymyślać potrawy. Jeśli nie macie pomysłów co chcielibyście zjeść, przeszukujcie internet. Na blogach i stronach można znaleźć masę inspiracji, zwłaszcza gdy nie wiecie co można zrobić z jakiegoś produktu. Wystarczy wpisać np. “bakłażan przepisy” w wyszukiwarkę i nagle pojawia się masa przepisów – warto korzystać i urozmaicać swoją dietę, wtedy łatwiej wytrwać w postanowieniach.
Po trzecie zaplanujecie też sobie świadomy “cheat meal”, czyli posiłek dla ducha raz w tygodniu 😉 Ciągłe ograniczenia nie służą byciu wytrwałym, dlatego jeśli postanowicie, że np. w sobotę jecie sobie jakiś swój ulubiony deser, czy też sięgacie po popcorn w kinie, będzie w porządku. Wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem. Wasz nowy sposób żywienia ma Wam towarzyszyć do końca życia, więc warto zaplanować sobie też od niego ustępstwa – dzięki temu będzie je mieli pod kontrolą i nie zepsują Wam całej pracy, którą wkładacie, a Wasza głowa będzie wiedziała, że gdzieś tam na horyzoncie czeka nagroda 🙂
Po czwarte nie zapominajcie o aktywności fizycznej. Powtarzam o niej aż do znudzenia, ale prawda jest taka, że bez wysiłku fizycznego sama dieta zdziała sporo, ale nie tyle ile potrzeba. “W zdrowym ciele, zdrowy duch” – tego się trzymajmy! Zaplanowany trening = wykonany trening. Wpiszcie sobie do kalendarza przynajmniej 3 treningi w tygodniu, jakie tylko chcecie i po prostu je wykonajcie. I nie ma odwoływania – chyba, że sprawa poważna (jak choroba), wtedy wiadomo, zasady gry się zmieniają. W każdym razie bądźcie ze sobą szczerzy, w końcu oszukujecie tylko siebie 😉
Kilka słów podsumowania…
Podsumowując planowanie to kluczowy aspekt stosowania diety w dłuższym okresie czasu. Początkowo może nam się wydawać czasochłonne, ale z dnia na dzień stanie się na tyle łatwe, że pozostanie tylko przyjemnością. Planować należy nie tylko liczbę i skład posiłków, ale także to o której i gdzie je spożyjemy. Małe odstępstwa od planu są wybaczalne, ważne by się po nich pozbierać i trwać w swoich postanowieniach dalej. Ostatnio przeczytałam pokrzepiające hasło w książce Joanny Glogazy “Slow life. Zwolnij i zacznij żyć“, którym chciałabym się z Wami podzielić – “Dzień się jeszcze nie skończył” i z tym hasłem Was zostawiam 🙂