Kliknij w obrazek wyżej, żeby odsłuchać podcast 🙂
W pierwszym odcinku powiedziałam Wam, że ważne są porządki, a zwłaszcza te w naszej głowie. To właśnie nimi chciałabym się zająć. Ponieważ porządki najlepiej jest wykonywać systematycznie i powoli, to będę podejmowała różne tematy i omawiała różne błędne przekonania, których warto się pozbyć. Wszystko oczywiście na podstawie faktów i historii z życia wziętych 😊
Rozmiar ma jakieś znaczenie?
Rozmawiałam ostatnio z koleżanką. Było to całkiem miłe spotkanie, ale z racji wykonywanego przeze mnie zawodu, bardzo często zwykłe rozmowy schodzą na tematy dietetyczne. Dodatkowo ja uwielbiam drążyć, docierać do szczegółów, co zresztą kiedyś postrzegałam jako swoją wadę, a dzisiaj jest niewątpliwie moją zaletą. W mojej codziennej pracy też zaczynam od “dlaczego”, bo chcę rozumieć osobę, która do mnie przychodzi, i poznać dokładnie powody jej przyjścia do mojego gabinetu.
Ale wracając do mojej koleżanki i naszej rozmowy Wyznała mi ona, że troszkę ostatnio przytyła, a ponieważ wcześniej udało jej się trochę schudnąć, było to dla niej dołujące. Przyjrzałam się jej i chociaż nie widziałyśmy się jakiś czas, nie zauważyłam w jej figurze żadnej zmiany. Postanowiłam jednak podrążyć temat i dopytać, dlaczego fakt przytycia tak ją przygnębia. Odpowiedziała mi, że chciałaby być szczupła. Więc ja uparcie drążyłam: dlaczego chcesz być szczupła? Na co ona odpowiedziała: bo chciałabym lepiej wyglądać. Zapytałam dalej: a dlaczego?
I tak po kilku „dlaczego” doszłyśmy do dwóch ważnych kwestii.
- Po pierwsze owa dziewczyna chciała zyskać uznanie w oczach swoich koleżanek z pracy,
- Po drugie – chciała kupować ubrania w rozmiarze 38.
Dzięki tym dwóm zdaniom zrozumiałam, o co faktycznie chodzi, co jest tym prawdziwym problemem – okazała się nim samoakceptacja.
Samoakceptacja nie zależy od rozmiaru!
Otworzyła tym moją puszkę Pandory, a ja zaczęłam tłumaczyć, dlaczego nie powinnyśmy uzależniać swojej samoakceptacji od rozmiaru ubrań, które nosimy. Zaraz po wadze, to chyba drugi wskaźnik, którym kobiety uwielbiają się katować.
Zastanawiające jest, co się stało, że w głowach kobiet urosła myśl, że ich wartość zależy od noszonego rozmiaru. Nie od dziś przecież wiadomo, że każda firma ma inną rozmiarówkę, a mimo wszystko, bardzo często, gdy kobiety sięgają po ubranie o rozmiarze 40 i więcej, pojawia się zgrzyt. Jesteśmy gotowe dopinać spodnie na wdechu, potem nie możemy w nich wygodnie usiąść, ale cieszy nas fakt, że udało się kupić spodnie z metką 38. Tylko jakie to ma właściwie znaczenie? Chyba żadne, to tylko nam na chwilę jest lepiej z myślą – nie jest tak źle, zmieściłam się w 38.
Ten zgrzyt pojawia się jednak tylko u niektórych z nas. Bo tu nie chodzi wcale o wygląd ani rozmiar, ale o to, co siedzi w głowie. O to, jak my siebie postrzegamy. Często w gabinecie rozmawiam z podopiecznymi o wszystkim, tylko nie o jedzeniu. Zastanawiacie się, dlaczego? Bo często sposób, w jaki się odżywiamy jest skutkiem naszego stosunku do siebie i tego, co się dzieje w naszej głowie.
Zrób miejsce na zmiany.
Jeśli nie uporządkujemy przestrzeni wokół siebie, a przede wszystkim w naszej głowie, to nie znajdziemy miejsca na zdrowe odżywianie. Ono nie będzie naszym priorytetem, bo jak miałoby nim być, gdy aktualnie martwi nas to, co się dzieje w domu czy w pracy, a to, co dzieje się z nami schodzi na ostatni plan. Dlatego, jeśli nie zrobimy porządków, nie zajmiemy się tym, co w tej chwili jest dla nas palące, to nie będzie miejsca, by się odchudzać, stosować dietę czy cokolwiek zmieniać.
Zapamiętajcie, że rozmiar nie jest i nigdy nie będzie wyznacznikiem naszej wartości. Ubranie ma być po prostu wygodne i dobrze na nas leżeć. Po co nam za małe spodnie, jeśli nas uwierają i cały dzień myślimy tylko o tym? Czy nie lepiej założyć spodnie i nie myśleć o nich wcale?
A jeśli to wciąż Was nie przekonuje, pomyślcie inaczej – kto zna Wasz rozmiar? Kto wie jaki rozmiar ubrania macie właśnie na sobie? Czy jak chodzicie po ulicy, to wyświetla się jakaś elektroniczna metka i każdy może zobaczyć, jaki rozmiar ma konkretna część Wasze garderoby? Jeszcze tego by brakowało! Skoro nikt, oprócz Was, go nie zna, to znaczy, że jedyny problem macie z nim Wy… A zatem to z Wami trzeba się rozprawić😉
I to właśnie moi drodzy będę robić w kolejnych podcastach.
Do usłyszenia!